Pokolenie Y, czyli Milenialsi. To pokolenie z jednej strony uwielbiane przez marketingowców, a z drugiej strony będące dla nich przekleństwem. Dlaczego?
Stop tradycji
Urodzeni pomiędzy rokiem 1980 a 2000 Milenialsi działają przede wszystkim bardzo licznie w sieci i w ogóle w kanale digital. Są to ludzie odporni na tradycyjny przekaz reklamowy. Czyli nie trafisz do nich sadząc suchary albo sadząc stereotypy w stylu, że pałacem dla kobiety jest wielka kuchnia.
Pokolenie na żywo
A na co zwraca uwagę pokolenie Y? Marketingowcy zaobserwowali duże zainteresowanie działaniami opartymi na eventach i przeżyciach wchodzących w skład tzw. marketingu experiental, zwanego także „marketingiem na żywo” angażującym konsumentów, zachęcającym konsumentów do udziału w doświadczeniach marki, współtworzącym z konsumentami programów marketingowych.
Milenialsi szybko zwęszą ściemę
Krótko mówiąc, pokolenie Y to dzisiejsi dwudziesto – trzydziestolatkowie, którzy wchodzą właśnie w dorosłe życie, powoli się urządzają, mają pracę, zarabiają pieniądze, mają potrzeby, a przede wszystkim swobodnie korzystają z mediów, są zaznajomieni z nowinkami technologicznymi i zdobyczami cyfrowymi.
Super, ale pokolenie cyfrowe rządzi się przecież swoimi prawami. Czyli nie reaguje już na anachroniczne reklamy w stylu banerów. Oczekuje czegoś nowocześniejszego i mniej inwazyjnego. Bo przecież Milenialsi to pokolenie, które dorastało w świecie banerów. Więc nie zwracają na nie już uwagę, gdyż z miejsca „zwęszą ściemę”. Oczekują za to skrócenia dystansu między klientem a marką. Oczekują na przykład zaproszenia czytelnika za kulisy, zaangażowania w nietypowe projekty.
Anna S., foto:PhotoMIX-Company/Pixabay