Zarządzanie dynamicznym rozwojem nowych technologii nie jest zadaniem prostym i pociąga za sobą ogromną odpowiedzialność. Co więcej, trzeba uwzględnić liczne czynniki, np. aspekty prawne. Nie zawsze idą one w parze z oczekiwaniami nowości oraz innowacyjności.
Niestety sytuacja zmienia się znacznie szybciej niż prawo – również w dziedzinie nowych technologii. Trzeba jednak przyznać, że zwykle od pomysłu do realizacji nie przechodzi się w kilka minut – to proces, który trwa i wymaga nieco wysiłku z naszej strony. Dzieje się tak ze wszystkim – wystarczy przyjrzeć się działaniom różnych korporacji czy przedsiębiorstw, które na co dzień zarządzają rozmaitymi projektami. Podobnie rzecz się ma z osobami, które planują założyć własną firmę.
Działania te oraz rozwój nowych technologii, jak i zmiany tych już nam znanych, mają niezaprzeczalny związek z rozwojem gospodarki światowej, jej wzlotami i kryzysami. Najbardziej pożądane są rozwiązania powszechne, wydajne i łatwo dostępne. Otóż okazuje się, że często na drodze nowoczesnych rozwiązań stoją jednak problemy inne natury, mianowicie pozatechniczne. Sama – teoretycznie świetna i nowoczesna technologia – to za mało, aby mieć pewność, że odniesiemy sukces.
Ważne jest m.in. zaangażowanie, marketing, wsparcie zarządu, określenie celu biznesowego, zakresu projektu itd. – to właśnie one aż w 70 proc. decydują o powodzeniu naszego pomysłu. Liczne technologie wymagają jednak nowych rozwiązań prawnych – są to m.in. dane medyczne i biometria, podpis elektroniczny, gromadzenie danych gospodarczych, biblioteki wydawnictw elektronicznych itd.
Potrzebne są zatem przepisy prawa wspierające rozwój tych oraz innych nowoczesnych technologii. To właśnie one w dużym stopniu decydują o sytuacji, zmianach, rozwoju itd. Może nastąpić dynamiczny rozwój, a może okazać się, że praca zatrzyma się aż na kilka lat, a może i dłużej. Winna zaś będzie… biurokracja.
Przykłady? Prawa autorskie, rozpowszechnianie treści – wciąż nie ma międzynarodowych przepisów odnoszących się do pieniądza elektronicznego i obrotu cybergotówką. Co ciekawe, w wielu państwach Unii Europejskiej obowiązują przepisy, które nie pozwalają obniżyć ceny e-booka w porównaniu do książki tradycyjnej. Plik kupowany w Internecie dosłownie w kilka minut powinien być tańszy, bo tańsza jest jego produkcja – nie trzeba go transportować, przechowywać itd.
(KKw/fot.PublicDomainPictures/Pixabay)